Zanim doszło do wycieku, organizacje drążące sens i cele projektu „Czysty Internet” otrzymywały od jego koordynatorów zapewnienia, że projekt „będzie się skupiał się diagnozie problemów, a w dalszym toku prac zostaną zaproponowane konkretne rozwiązania legislacyjne”. Słyszeliśmy również, że nie jest jego celem ograniczanie takich działań użytkowników, które nie są zabronione przez prawo. Ujawniony właśnie dokument nie pozostawia jednak wątpliwości, że głównym celem całego przedsięwzięcia jest wprowadzenie praktycznych (pozaprawnych!) rozwiązań, które umożliwią blokowanie treści kontrowersyjnych, ale nie zakazanych przez prawo. Koncepcja „Czystego Internetu” opiera się właśnie na założeniu, że firmy prywatne powinny zapewnić dodatkową ”warstwę” bezpieczeństwa, chroniącą społeczeństwo przed „niechcianymi” treściami, których nie można wyeliminować przy wykorzystaniu istniejących prawnych procedur.
„Czysty Internet”, którego celem jest walka z terroryzmem, powiela wiele rozwiązań promowanych przez koalicję szefów firm telekomunikacyjnych i technologicznych (CEO Coalition), która działa na rzecz ochrony dzieci w Internecie i również jest finansowana ze środków Komisji Europejskiej. Oba projekty, niezależnie i nie koordynując swoich prac, rozwijają takie technologie, jak „przyciski” do zgłaszania lub oznaczania (oflagowywania) treści w sieci, tym samym powielając badania nad dobrowolnymi metodami powiadamiania oraz usuwania potencjalnie nielegalnych treści z Internetu.
Projekt „Czysty Internet” zakłada, że dostawcy usług internetowych „dobrowolnie” zobowiążą się do aktywnego nadzorowania swoich klientów, blokowania i filtrowania treści. Na tej bazie ma powstać sieć składająca się z zaufanych informatorów online. Wbrew wcześniejszym zapewnieniom, twórcy projektu rekomendują również zaostrzenie prawa w poszczególnych państwach członkowskich. Wreszcie, wykraczając daleko poza obowiązujące ramy prawne, „Czysty Internet” promuje wykorzystywanie ogólnych warunków umów do usuwania „w pełni legalnych” treści, pozostawiając decyzję co do priorytetów “etyce biznesu”, jaką wyznaje dana firma. Projekt zmierza tym samym do stworzenia prywatnych mechanizmów cenzury, które będą egzekwowane w oparciu o ogólne warunki umów i nie będą poddane żadnej kontroli sadowej.
Oto najważniejsze z proponowanych rozwiązań:
-
Prawo zezwalające policji na kontrolowanie przepływu informacji w sieci, łącznie z (teoretycznie anonimowymi) dyskusjami online.
-
Usunięcie wszelkiego ustawodawstwa, które zabrania filtrowania treści
lub kontrolowania tego, co pracownicy w swoich godzinach pracy
przeglądają w sieci.
-
Organy egzekwujące prawo powinny być w stanie usunąć daną treść “bez
potrzeby stosowania skomplikowanych i sformalizowanych procedur”,
zgodnie z zasada “zaobserwuj i zareaguj”.
-
“Świadome” udostępnianie linków do “treści związanych z działalnością
terrorystyczną” (co istotne, projekt nie odnosi się do treści uznanych
za nielegalne przez sąd ale do niezdefiniowanych, ogólnie rozumianych
“treści związanych z działalnością terrorystyczną”) powinno stanowić
przestępstwo na takiej samej zasadzie, jak owa działalność
terrorystyczna.
-
Stworzenie podstaw prawnych dla obowiązkowego systemu identyfikacji
on-line (tzw. prawo “potwierdzonej tożsamości”) aby zapobiec anonimowemu
korzystaniu z usług internetowych.
-
Dostawcy usług internetowych powinni być pociągani do
odpowiedzialności za niewykorzystywanie w “rozsądny” sposób możliwości
sprawowania nadzoru elektronicznego w celu identyfikowania (bliżej
niezdefiniowanej) działalności terrorystycznej w Internecie.
-
Firmy udostępniające technologie filtrujące oraz ich klienci powinni
być pociągani do odpowiedzialności w przypadku niezgłoszenia
“nielegalnych” treści rozpoznanych przez programy filtrujące.
-
Użytkownicy powinni być również pociągani do odpowiedzialności za “świadome” zgłaszanie treści, które nie są nielegalne.
-
Rządy powinny brać pod uwagę stopień zaangażowania dostawców usług
internetowych w filtrowanie (nadzorowanie) treści w Internecie przy
rozstrzyganiu publicznych przetargów na usługi internetowe.
-
Systemy “ostrzegawcze” oraz blokujące treść powinny stać się integralną częścią serwisów społecznościowych.
-
Anonimowość użytkowników zgłaszających (potencjalnie) nielegalną
treść powinna zostać zachowana… jednak ich adresy IP powinny być
rejestrowane, aby umożliwić ściganie w przypadku podejrzenia, że
świadomie zgłaszają treści, które są legalne lub umożliwić szybsze
analizowanie zgłoszeń od zaufanych informatorów.
-
Firmy powinny wdrożyć systemy monitorujące treści udostępniane przez
ich klientów on-line, tak aby treści raz usunięte, lub treści do nich
podobne, nie były przesyłane i udostępniane ponownie.
-
Należy przejść od systemu opartego na literze prawa, w którym to sąd
decyduje o tym, czy dana treść narusza prawo, do systemu, w którym
organy egzekwujące prawo (np. policja) są w stanie wydawać decyzje
quasi-sądowe i żądać od dostawców usług internetowych usuwania treści z
sieci.
Żródło: European Digital Rights, Clean IT – Leak shows plans for large-scale, undemocratic surveillance of all communications
za http://www.bibula.com