7 sie 2011

Imigranci atakują... Wielka Brytania





W północnej części Londynu, w dzielnicy Tottenham, zamieszkanej głównie przez kolorowych i imigrantów, doszło do zamieszek. Policja, która próbowała przywrócić spokój, była atakowana butelkami z benzyną i kamieniami. 26 policjantów zostało rannych, a 48 osób zatrzymano - poinformował rzecznik Scotland Yardu. Przyczyną zamieszek było zastrzelenie przez policję 29-letniego mężczyzny, który miał być uzbrojony. Plotka głosi jednak, że Mark Duggan odrzucił broń zanim został zastrzelony. Dzielnica jest zniszczona, trwa ewakuacja mieszkańców.

Uczestnicy zamieszek, głównie grupy młodych ludzi, podpalali radiowozy, atakowali butelkami z benzyną i kamieniami policjantów oraz plądrowali sklepy. Do akcji wkroczyły specjalne jednostki policji.

Zamaskowane osoby podpaliły jeden z lokalnych sklepów, w płomieniach stanął także miejski autobus piętrowy. Doszło też do rabunków m.in. w sklepie jubilerskim i punkcie bukmacherskim. Okradziony został również lokalny oddział banku Barclays. W kilku sklepach wybito okna i splądrowano je.

29-letni Mark Duggan, ojciec czwórki dzieci, został zastrzelony w czwartek przy próbie aresztowania go. Z doniesień wynika, że był uzbrojony w broń palną i mógł zostać zabity w wyniku wymiany ognia. W miejscu gdzie zginął znaleziono broń palną. Z policyjnego pistoletu oddano dwa strzały.

Jak donoszą Internauci, Mark Duggan został zatrzymany, gdy wysiadał z taksówki. Miało wtedy dojść do wymiany ognia. Duggan zmarł na miejscu, zranionego policjanta wkrótce po incydencie wypisano ze szpitala. Wygląda na to, że funkcjonariusz przeżył dzięki temu, iż pocisk utkwił w policyjnym radiu, które miał przy sobie.